And you’ll never be pure again...
Dla mnie najlepszy album Crystal Castles. Dla mnie w ogóle najlepszy album 2012 z szeroko pojętej elektroniki. Po pierwszym przesłuchaniu dziwny, za dziwny - chaotyczny, za mocno pocięty, miejscami przesadzony... ale później... z każdym kolejnym przesłuchaniem coraz piękniejszy. Całość do wsłuchania się w kalejdoskop dźwięków brudnych, ostrych, intrygujących, z wokalem wtopionym w całość niczym kolejna warstwa sampli. Na albumie jest właściwie wszystko - chwytliwe bity, elementy lat 80, drażniące fragmenty, wyciszające momenty a wszystko to o dziwo tworzy spójną całość. I właśnie do słuchania w całości bo utwory pojawiające się przed wydaniem albumu mnie nie zachwycały - teraz nie potrafię wskazać słabszych elementów III. Zachwyt totalny.
0 komentarze:
Prześlij komentarz